poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Szok i niedowierzanie

Witajcie:)
Mam już 3 dzieci- Dawida 8 lat, Oliwię 5 lat i Wojtusia ma latek 2,5. O tego najmłodszego starałam się z pół roku, jak nie dłużej. Biegałam do ginekologa na monitoring dni płodnych, kupowałam testy owulacyjne i co miesiąc robiłam testy ciążowe. Moja bratowa zaszła w ciąże w między czasie , a ja krzyczałam w myślach, dlaczego nie ja? Przecież mam już dwójkę dzieci, zachodziłam w ciąże bezproblemowo, a teraz? I w końcu mój ginekolog rzekł, że mam dziś mocno się postarać, bo jest jajeczko i faktycznie udało się, okres spóźniał się trzy dni, teścik, dwie kreseczki i wielka radość.
Do czego zmierzam? Ano właśnie..brałam od tamtego czasu tabletki, nie chciałam już więcej dzieci, trzy szczęścia to dla mnie dużo. Chciałam się skupić na ich wychowaniu itd. Skrupulatnie przestrzegałam, aby nie pominąć ani jednej tabletki. Aż tu pewnego dnia..wstałam rano, piersi bolały mnie niesamowicie, myślałam, że to pewnie od zbliżającego się okresu. Więc, olałam to. Ale wkrótce potem, ból był do niezniesienia i coś przeczuwałam, czy oby nie ciąża? Z pierwszym dzieckiem też tak mocno bolały mnie piersi...no nic kupiłam test i biegnę do siostry, by zrobić go u niej, ponieważ nie chciałam straszyć swego partnera. I wyszła bladziutka kreseczka, więc dla pewności postanowiłam zrobić jeszcze raz, oczywiście pewna, że fałszywy alarm.  Ale niestety, test następny pokazał wyraźną kreseczkę. I jeszcze następny również. Nie mogłam spać w nocy, mój w końcu się obudził i powiedział, że mam się tak nie wiercić, bo go budzę. A ja no to z płaczem, że w ciąży jestem. On się zbytnio nie przejął, poszedł spać, a ja do 3 rano nie spałam. A rano nie odzywał się do mnie, ale potem podszedł i zapytał co chce mieć chłopca czy dziewczynkę? I że jak jeszcze raz go w nocy obudzę z taką informacją, to będę spała na podłodze:) I co,potem wizyta u lekarza, ta dała skierowanie na betę, by zobaczyć który to tydzień ciąży, bo nie mogła nic badaniem wyczuć...beta wskazała 216- 4 tydz ciąży. A ja jeszcze łudziłam się, że testy kłamały, niestety krwi się nie da oszukać...Inne mamy by się cieszyły, inne tak pragną mieć dziecko a ja zaszłam ot tak. A ja zszokowana i smutna, jak dam radę? Jeszcze nie oswoiłam się z tą myślą. A mój partner się cieszy..chociaż dobre i to....przeżyję...tak sądzę...w czwartek do ginekologa idę ponownie pokazać wynik bety i zobaczymy co powie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń