sobota, 20 kwietnia 2013

moje refleksje

Czytałam dzisiaj pewne forum, na które kobiety pisały o walce z bezpłodnością. Popłakałam się ze wzruszenia. Chciały mieć taką małą kruszyneczkę, choć jedną a los im na to nie pozwala. Inne po 10 latach zachodzą w upragnioną ciążę, gdzie lekarz nie dawał najmniejszych szans....inne ronią kilkakrotnie i nie poddają się,  a ja? Zamiast się cieszyć, to się martwię i miewam głupie myśli. Te dzisiejsze forum otworzyło mi oczy, należy się cieszyć tym, co się ma. Dziecko to największy skarb. Przepraszam cię moja fasolko, że tak źle myślałam o Tobie.....pokocham cię całym swym sercem..jesteś już przecież moja, rośniesz we mnie. Jeszcze Cię nie ma a już Cię kocham.

sobota, 13 kwietnia 2013

dziwne myśli

To znowu ja. Znów będę marudzić jaka to jestem biedna..zastanawiam się jak sobie dam radę, jak podołam następnemu obowiązkowi...znów duży brzuch, poród, potem bolące piersi i nawał pokarmu, nieprzespane noce..ciąża mnie zupełnie zaskoczyła, choć przyznam się, że powoli się zaczynam oswajać z myślą, że zostanę po raz czwarty mamą. Inne kobiety powiedzą - tak , taka to ma dobrze ma dzieci i jeszcze narzeka, a ja chciałabym mieć choć jedno..tak, pewnie myślę samolubnie, to prawda. Gdzieś w Polsce , ba na całym świecie są kobiety, co marzą choć o jednym potomku, a ja będę mieć czwarte i narzekam. Wiem, powinnam się cieszyć, ale na razie się nie cieszę, raczej przyzwyczajam się do myśli, ze niedługo urośnie mi brzuch. To początek 7 tyg, a czuję się, jakbym o ciąży wiedziała już wieki temu. W nocy nie mogę spać, myśląc jak dam fizycznie radę...moja córka teraz od września do szkoły idzie, zerówka się kłania, trzeba ją będzie prowadzić w tę i we wte do szkoły, ciągnąc za rączkę niespełna 2,5 letniego synka. Potem jak się urodzi następne- to będę ciągnęła niemowlaka w wózku i 3 latka, który wiecznie mi ucieka i nie chce chodzić za rękę a co dopiero przy wózku... i te szczepienia itd, Dobrze, że zakupy spożywcze można robić przez internet, to bym w ogóle zwariowała...chwilami się cieszę,że się pojawi, gładzę swój brzuch i się uśmiecham, wymyślam imiona a chwilami mam tak, że siedzę i płaczę...moja siostra mówi , że los widocznie tak chciał...może tak ma być? Może jest mi pisane chowanie dzieci? Kocham je. Ale mieć je w nadmiarze to też niedobrze...

piątek, 5 kwietnia 2013

humorki ciążowe czy co?

Miałam strasznie zły dzień. Najpierw zdenerwowała mnie moja ginekolog, kazała mi przyjść pokazać wynik bety, i nie dość, że czekałam na nią godzinę, to jeszcze spojrzała na wynik i powiedziała, no tak jest ciąża,(tyle to ja przecież wiedziałam ) to potem kazała iść do domu i przyjść na wizytę za miesiąc! Nie wiem po co kazała mi przyjść, straciłam tylko czas, a wyniki mogłam jej pokazać dopiero na następnej wizycie. Zbagatelizowała również, że boli mnie brzuch, kazała brać no- spę i tyle. Nie zbadała mnie w ogóle. Zmienię chyba lekarza...
Potem wieczorem, nadeszły mnie wizje, że znów czeka mnie nocne wstawanie, karmienie, obolałe cycki, nawał pokarmu, codzienne obowiązki, nie wiem jak ja dam radę? I kiedy tak o tym myślałam, popłynęły mi łzy i wykrzyczałam mojemu, ze nie chcę tego dziecka.
A potem rano..żałowałam tych słów....nie wiem co się ze mną dzieje....

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Szok i niedowierzanie

Witajcie:)
Mam już 3 dzieci- Dawida 8 lat, Oliwię 5 lat i Wojtusia ma latek 2,5. O tego najmłodszego starałam się z pół roku, jak nie dłużej. Biegałam do ginekologa na monitoring dni płodnych, kupowałam testy owulacyjne i co miesiąc robiłam testy ciążowe. Moja bratowa zaszła w ciąże w między czasie , a ja krzyczałam w myślach, dlaczego nie ja? Przecież mam już dwójkę dzieci, zachodziłam w ciąże bezproblemowo, a teraz? I w końcu mój ginekolog rzekł, że mam dziś mocno się postarać, bo jest jajeczko i faktycznie udało się, okres spóźniał się trzy dni, teścik, dwie kreseczki i wielka radość.
Do czego zmierzam? Ano właśnie..brałam od tamtego czasu tabletki, nie chciałam już więcej dzieci, trzy szczęścia to dla mnie dużo. Chciałam się skupić na ich wychowaniu itd. Skrupulatnie przestrzegałam, aby nie pominąć ani jednej tabletki. Aż tu pewnego dnia..wstałam rano, piersi bolały mnie niesamowicie, myślałam, że to pewnie od zbliżającego się okresu. Więc, olałam to. Ale wkrótce potem, ból był do niezniesienia i coś przeczuwałam, czy oby nie ciąża? Z pierwszym dzieckiem też tak mocno bolały mnie piersi...no nic kupiłam test i biegnę do siostry, by zrobić go u niej, ponieważ nie chciałam straszyć swego partnera. I wyszła bladziutka kreseczka, więc dla pewności postanowiłam zrobić jeszcze raz, oczywiście pewna, że fałszywy alarm.  Ale niestety, test następny pokazał wyraźną kreseczkę. I jeszcze następny również. Nie mogłam spać w nocy, mój w końcu się obudził i powiedział, że mam się tak nie wiercić, bo go budzę. A ja no to z płaczem, że w ciąży jestem. On się zbytnio nie przejął, poszedł spać, a ja do 3 rano nie spałam. A rano nie odzywał się do mnie, ale potem podszedł i zapytał co chce mieć chłopca czy dziewczynkę? I że jak jeszcze raz go w nocy obudzę z taką informacją, to będę spała na podłodze:) I co,potem wizyta u lekarza, ta dała skierowanie na betę, by zobaczyć który to tydzień ciąży, bo nie mogła nic badaniem wyczuć...beta wskazała 216- 4 tydz ciąży. A ja jeszcze łudziłam się, że testy kłamały, niestety krwi się nie da oszukać...Inne mamy by się cieszyły, inne tak pragną mieć dziecko a ja zaszłam ot tak. A ja zszokowana i smutna, jak dam radę? Jeszcze nie oswoiłam się z tą myślą. A mój partner się cieszy..chociaż dobre i to....przeżyję...tak sądzę...w czwartek do ginekologa idę ponownie pokazać wynik bety i zobaczymy co powie

Łączna liczba wyświetleń