poniedziałek, 24 czerwca 2013

rozmyślonka- wspominanka

Nie wiem dlaczego,
 ale myślami już sięgam do dnia porodu, jak będzie, co będzie? Nie wiem dlaczego właściwie się nad tym zastanawiam, skoro wiem czego się spodziewać, przecież rodziłam aż trzy razy.
Pamiętam jak urodziłam prawie dziewięć lat temu syna. Poród trwał 12 godzin. Jak na niego patrzałam, jak leżał pod lampami bo miał żółtaczkę, byłam taka dumna, że to zrobiłam, że zrobiłam coś wielkiego, że urodziłam swoje pierwsze dziecko. A ulicą jak szłam, pękałam jak paw, że to mój synek, czułam się tak, jakbym wygrała w totka. Jak doniosłam ciążę i urodziłam, to już chyba ze wszystkim sobie poradzę. A potem szara rzeczywistość, obudziłam się- przecież niejedna kobieta rodzi i wychowuje dziecko, czym ja się tu do cholery chwalę?
Potem, jak synek miał cztery latka, urodziłam córcię.(poród tylko 5,5godz) Cieszyłam się z tej kruszynki, na oddziale inne pacjentki pytały co urodziłam, a ja że syna , a położna przypominała, że przecież córkę, tak się nie mogłam przyzwyczaić, że jednak mam córcię. Ze mój synek ma rodzeństwo.
Potem buch, związek mój się rozpadł, zostałam sama. Ale na horyzoncie pojawił się, KTOŚ, kto pokochał mnie i moje dzieci, córcia była malutka nie miała nawet dwóch lat. Wszystko działo się tak szybko, przeprowadzka,  wspólne życie i decyzja o wspólnym dziecku. Staraliśmy się pół roku, wreszcie się udało. Poród 8 godzin i zobaczyłam synka. Dziś ma prawie trzy latka.
Ale jakoś kolejne porody nie przeżywałam, jak ten pierwszy. Wiedziałam, co i jak, wsłuchiwałam się w moje ciało. Już tak nie patrzę na dziecko z dumą, że dokonałam czegoś wielkiego. Teraz poród traktuje jak nadzwyczajną w świecie rzecz. Przecież każda kobieta to robi, czym tu się szczycić? Sama się dziwię, że tak myślę. Czy to żle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń